Wspomnienia i refleksje

Mieczysław Łacek

WSPOMNIENIA I REFLEKSJE

(z listów do O. Mieczysława Łacka OSPPE)

 

I. PO I PIESZEJ PIELGRZYMCE GÓRALI 

NA JASNĄ GÓRĘ (1982) 

 

1. "Wpatrując się w podobiznę naszej Matki, przypominają się mi dni spędzone na pielgrzymce. Po jejzakończeniu, rozmawiając o niej z bliskimi, miałam szereg wrażeń, wszystko przeżywałam na gorąco. Teraz z perspektywy czasu, mogę jeszcze raz przemyśleć całe pielgrzymowanie i dochodzę do wniosku, że dni które spędziłam na pielgrzymce należą do najpiękniejszych w moim życiu i głęboko utkwiły mi one wpamięci, być może ze względu na poniesiony trud, a także atmosferę pełną życzliwości. Moim zdaniem w tej małej grupie nikt nie czuł się samotny. Otaczali nas bowiem ludzie życzliwi. Sam fakt, że udzielano nam pomocy w czasietej długiej wędrówki, zmienił mój pogląd na życie, tzn. uwierzyłam, że są jeszcze ludzie gotowi pomagać innym bezinteresownie. 

Uczestnicząc poraz pierwszy w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę, byłam mile zaskoczona,ponieważ panował tam nastrój modlitwy, a zarazem wszyscy byli uśmiechnięci iweseli, zgodnie śpiewaliśmy, żartowaliśmy, a także potrafiliśmy skupić się na modlitwie, na nowennie i na konferencjach. 

Nie czuliśmy się skrępowani, mówiliśmy to co myśleliśmy. Nie wstydziliśmy się swych uczuć. Przez sam fakt, że zwracaliśmy się do siebie: «siostro», «bracie», staliśmy siębliższymi sobie. 

Oczekuję następnej pielgrzymki, aby znów przeżywać niezapomniane chwile. 

(Wspomnienia Basi z Czarnego Dunajca) 

 

2. "Brat pyta się o wrażenia z pielgrzymki. Otóż Pielgrzymka bardzo mi się podobała. (...) Myślami już jestemprzy następnej pielgrzymce. A jak będzie to na pewno pójdę, bo muszę iść -c zuję to, że iść muszę. Chcę się o wiele więcej nauczyć niż umiem. 

Ale wracając doI pielgrzymki. Piszę Bratu, że nauczyłam się wielu rzeczy, wiele zrozumiałam.Do domu dojechałam szczęśliwie. Jadąc w pociągu z Częstochowy... myślałam o tym by moja siostra i tata powrócili do zdrowia. Uświadomiłam sobie, że Matka Boża jest tak dobra, że umie innym wybaczać. Jak i Jej Syn - Chrystus. Że nie ma na świecie drugiej takiej jak Ona. Jest najważniejszą osobą na świecie. 

Moim zdaniem pielgrzymka była najlepszą, najwspanialszą ze wszystkich innych. (...) Wszyscy byli szczęśliwi, że chociaż myśmy trzy były w pielgrzymce. Tak nas serdecznie witali i całowali kiedyśmy wróciły do domu z pielgrzymki, tzn. Jadzię, Jankę imnie." 

(Wspomnienia Eugenii z Czerwiennego - Takuśki) 


3. "O tym, że taka pielgrzymkama być, wiedziałam już co najmniej z pół roku wcześniej i choć były podania nieoficjalne, wewnętrznie przygotowywałam się do niej. Nie umiem słowami wyrazić co mnie ciągło, ale po spotkaniu z Matką Boską Częstochowską dwa lata temu, coś mnie tam ciągło. Najbardziej wzruszył mnie hejnał przy odsłonięciu i zasłonięciu obrazu. Podczas tamtego pożegnania nasunęły mi się słowa: «choć się żegnam teraz z Tobą, serce me zostaje tu» i właśnie dlatego mnie tak ciągło, byte słowa powtórzyć. W dodatku myślałam, że ta wędrówka będzie jakimś cierpieniem, ...ale jak się okazało, była samą przyjemnością. A już przeżyć przed Cudownym Obrazem nie można opisać, bo nie wiadomo dlaczego od czasu do czasu cisną się łzy, czemu nie chce się stąd odejść, choć odejść trzeba. 

Nadal najtrudniejszym pytaniem jest dla mnie pytanie O. Stanisława (Jarosza): «Co ci się najbardziej widziało? » Nie wiem. Choć podobał mi się różaniec ze śpiewaną II częścią Zdrowaś Maryjo, piosenki pielgrzymkowe z gitarami. Dosyć długo moim przebojem była piosenka «O Madonno ukochana». Wydaje mi się, że lepszym pytaniem byłoby: Co mi ta pielgrzymka dała? Nie wiem, czy to mało, czy to dużo, ale po tej pielgrzymce zmieniła się moja modlitwa. Przedtem modlitwa moja obejmowała zazwyczaj moje sprawy, czasem rodzinę i najbliższych - choć modlićsię lubiałam często i lubię -t eraz zauważam często, że we własnej intencji nie mam czasu się modlić, gdyż jest tyle ważniejszych spraw. Nauczyłam się nie tylko obsypywać Matkę Bożą prośbami, ale zaczęłam Jej słuchać. Kilka razy po pielgrzymce przyłapałam się na tym, że podczas wieczornej modlitwy zamiast odmawiać Ojcze nasz czy Zdrowaś Maryjo modliłam się własnymi słowami albo powtarzałam słowa jakiejś piosenki. Wydawało mi się, że ta pielgrzymka jest streszczeniem pielgrzymki do wieczności i choć się skończyła, to więź z Matką Bożą się wzmacnia, to pielgrzymowanie się nie skończyło, przybrało inną formę. Teraz na Bachledówce czuję się jak na drugiej Jasnej Górze. 

Jak już pisałam,do tej pielgrzymki byłam przygotowana dużo wcześniej i dlatego tym bardziej nie mogłam przeboleć, gdy O. Leon tę pielgrzymkę odwołał. (...). Po tej przykrej wiadomości o odwołaniu pielgrzymki nie mogłyśmy znaleźć wspólnego języka (z koleżankami). Całkiem inaczej było, gdy zajechałam z wiadomością, że pielgrzymka się odbędzie. Choć miały tylko po kilka godzin do spakowania się (...) odprowadziły mnie na przystanek (w Nowym Targu), a w policzkach tomyślałam, że zrobią się mi dziurki (...)" 

(Wspomnienia Marii Bednarz z Czerwiennego) 

 

II. REFLEKSJE PO II PIELGRZYMCE GÓRALI NA JASNĄ GÓRĘ (1983 r.) 


1. "Tej pielgrzymki nie zapomnęnigdy, chyba do końca moich dni. Była ona dla mnie (i nie tylko dla mnie...) wielkim przeżyciem. Tego nie można tak tylko opisać, co czuło się w tych dniach, kiedy każdy był dla innych bratem i siostrą (...). 

Gdy doszliśmy już do Częstochowy, na Jasną Górę, było mi trochę smutno (i nie tylko mnie), że już musimy się rozstać. (...) Wtedy właśnie chciałam iść jeszcze jeden, dwa razy tyle, co szliśmy. Będąc w Częstochowie wcale nie byłam zmęczona, miałam jeszcze tyle sił co w pierwszym dniu, gdy nasza pielgrzymka się rozpoczynała. Nie mogę powiedzieć, że nie miałam chwili zwątpienia, oczywiście chciałam wtedy wystąpić z szeregu pielgrzymkowego, ale myśl o tym, że Maryja czeka na mnie, czeka na nas wszystkich, którzy szli wytrwale do Jej stóp, była silniejsza. Często (chyba w trzecim dniu) żałowałam, że w ogóle poszłam na pielgrzymkę, ale widząc jak wy wszyscy (ojcowie i bracia klerycy) łączycie ludzi w jedność, dodajecie im otuchy, ducha wiary w to, że każdy potrafi dojść do celu, jeżeli tylko chce, tak i ja postanowiłam sobie: ja muszę dojść, nie może mnie nikt podwozić. Idą przecież starsi ode mnie. Ja muszę to zrobić dla Maryi. 

(...) Ja może wolałabym, aby III pielgrzymka też trwała 6 dni, nie dlatego, że krócej is zybciej się jest w domu, ale dlatego, że mnie... się wydaje... ja myślę, że większy wysiłek, większe zmęczenie jakie występuje po dłuższej trasie pokonanej przez 1 dzień można jakoś bardziej poświęcić Bogu, a jeżeli są odcinki drogi krótsze, to to poświęcenie, ten wysiłek jest mniejszy i myślę, że to niesprawia Bogu takiej radości jak przy pokonaniu dłuższej trasy (w ciągu dnia).
(...) Zawsze po zakończeniu kolejnego odcinka drogi czułam większą radość, że właśnie dla Boga człowiek się tak wysila, bo jest to jednak duży wysiłek. Ale żeby sprawić jeszcze większą radość, to szłabym drugi tydzień i nie byłabym chyba zmęczona, bo jak można się męczyć, kiedy każdy idzie jakby szedł pierwszydzień?" 

(WspomnieniaDanki z Głodówki, list z 10.10.83 r. i z 6.12.83 r.) 


2. (...) Byłam naprawdę nią zachwycona i jestem nadal; w rezultacie na drugi rok również zamierzam wziąć wniej udział werbując moje koleżanki. Doszłam do takiego przekonania w czasietej 6-cio dniowej, wspaniałej «przygody», że żadne cierpienia fizyczne nie są zdolne przesłonić radości, jaką dają przeżycia duchowe." 

(Asia zZakopanego) 

 

III. REFLEKSJE PO III  PIELGRZYMCE GÓRALI (1984) 

1. "(...) Nie wiem jak ty, ale ja bardzo dobrze się czuję na pielgrzymce, a szczególnie lubię tę atmosferę miłości i braterstwa jednych do drugich. Bo czyż nie fajnie jest i miło kiedy każdy sobie pomaga i dzieli się z drugimi oraz służy pomocą? Przecież tego nam w obecnym świecie jest brak, na każdym kroku to się odczuwa, chociażby w tych kolejkach sklepowych. 

Poza tym, po pielgrzymce bardzo jakoś zmieniłam się duchowo i pielgrzymka zbliżyła mnie do Boga, a i zaczynam jakoś więcej się modlić i pragnę mieć Boga w sercu, to też staram się, aby często przyjmować Go do serca. 

Wiem, że nie tylko ja tak przeżywam pielgrzymkę, bo kogo tylko spytam z pielgrzymki, każdy tylko o niej wspomina. 

 

(...) Co się tylko z nią (Gosia z Poronina) spotkam, ciągle tylko śpiewa i mówi opielgrzymce. Ułożyła nawet wiersz związany z pielgrzymką, który Ci napiszę, boprosiła, abym Ci go wysłała." 

(WspominałaStasia Bednarz z Czerwiennego, siostra O. Jana Bednarza OSPPE, 24.09.1984 r.) 


2. Wiersz Gosi z Poronina (1984 r.): 

"DziękujęCi o Mario, Pani Jasnogórska,
za to, że dałaś mi siłę i wytrwałość
bym do Ciebie z radością mogła przyjść.
Widząc Twój Obraz Matko najśliczniejsza
zapomniałam o bólu i zmęczeniu.
I jeśli Pan Bóg da mi zdrowie
przyjdę i znów padnę na drugi rok
do Twoich stóp na Jasnej Górze." 

 

3. "(...) Jestem bardzo zadowolona z pielgrzymki, ponieważ wzmocniła mnie duchowo i fizycznie, i wpłynęła pozytywnie na mnie. Jeżeli będzie to możliwe, na pewno będę chciała pójść w następnej pielgrzymce. Myślę, że pielgrzymka była wspaniale zorganizowana i wszystko grało. Fascynuje mnie krajobraz górski, obyczaje jakie jeszcze tam panują, stroje, gwara jaką posługują się Górale, są to bardzo fajnii życzliwi ludzie. Każdy kto dowiedział się, że byłam na pielgrzymce z Góralami był bardzo ciekawy, jacy ludzie ci górale i zazdrościli mi." 

(WspominałaBernadettka z Tuchowa, Tuchów 12,10.1984 r.) 

 

4. "(...) Ojciec pyta mnie owspomnienia z pielgrzymki górali do Częstochowy. Może się przyda to moje małe świadectwo, bo trudno jest pisać słowami to co przeżywa serce, postaram się coś wykrzesać.
(...) 

Było to niby nietak dawno 10, 11 lat wstecz. Niedawno, ponieważ cały ten czas żyje we mnie i wspominam wrażenia, których doznałam podczas III i IV Pielgrzymki Górali doKrólowej Pani Jasnogórskiej. Wspominam chwile radości, modlitwy, którą zpewnością pogłębiłam na szlaku pielgrzymowania, nie przeczę, iż umocniłam moje powołanie do życia zakonnego. 

Wielu szczegółównie pamiętam, ale te, które do dziś pozostały jako wielki, cenny dla mnie pielgrzymkowy skarb. A mianowicie wielkie rozmodlenie, ufność w pomoc Maryi, w tak trudnym czasie dla naszej Ojczyzny, trud pielgrzymi i wielka życzliwość ludzi, wspaniała radość ojców i braci paulinów, szczególnie mówię o nich, boszłam w ich grupie. 

Jako 19-letnia dziewczyna, zastanawiałam się co czynić dalej w życiu. Kocham Boga, byłam mocno zaangażowana w ruch oazowy «Światło - Życie». Pielgrzymka dla mnie była czymśwspaniałym, podczas niej mogłam pogłębić swoją wiarę, życie modlitwy, wzbogacić swego ducha. Moją szczególną intencją była wdzięczność za pomoc Maryi podczas matury, za opiekę, którą darzy moją wspaniałą rodzinę. Do tej intencji dołączyłam prośbę, abym umiała dobrze odczytać Boże wezwanie. Dziś wiem, że Maryja sprawiła, iż jestem szczęśliwa. Wdzięczna jestem jej z całego serca i dziękuję za swoje powołanie do życia zakonnego, za to, że jestem Córką Matki Bożej Bolesnej naszej patronki w zgromadzeniu Serafitek. Dziękuję za moich kochanych rodziców, wspaniałych braci i siostrę, która kiedyś śmiejąc się ze mnie, że chodzę na te pielgrzymki jak nałogowiec, sama się nimi zaraziła i kiedy ja poszłam do klasztoru, ona kontynuowała pielgrzymowanie. Wielką Bożą tajemnicą jest to, iż podczas jej wędrówek pieszych do Częstochowy Maryja towarzyszyła mojej siostrze na szlaku pielgrzymim, obudziła w jej sercu również powołanie zakonne, bo od trzech lat moja siostra stała się również Serafitką, za co Bogu jestem bardzo wdzięczna. 

Kończąc, chcę podziękować Bogu i Maryi za ludzi, którymi posłużyli się, by zorganizować tę Wspaniałą Pielgrzymkę Pieszą Górali na Jasną Górę, szczególnie wtedy za O.Mieczysława, ówczesnego przewodnika, który z wielkim entuzjazmem prowadził nas przez łąki, lasy, pola, odwiedzając posiadłości Maryi w jej Sanktuariach do Częstochowy. Niech Bóg mu za to wynagrodzi, a Maryja nasza Pani wyprasza siły i zdrowie w dalszej pracy." 

(WspominałaSerafitka - S. Dobromiła z Nowego Targu) 

 

IV. REFLEKSJE PIELGRZYMÓW Z GRUPY RABCZAŃSKIEJ (z Rabki) 

1. Mojewrażenia z Pielgrzymki na Jasną Górę '94. 

"Cieszę się bardzo, że nie zrezygnowałam z pójścia na tę pielgrzymkę. Byłam pierwszy raz i muszę się przyznać, że bardzo mi się podobało. Podobała mi się atmosferapanująca między ludźmi. Czułam się tak jakbym znała tych wszystkich ludzi.Łączyła nas nie tylko chęć udowodnienia sobie, że jednak jest możliwe pokonanie takiego dystansu, ale łączyła nas wspólna miłość do Boga. Muszę przyznać, że ja czułam się tak jakbym była znacznie bliżej Niego. Radością i dobrocią wstosunku do siebie dawaliśmy świadectwo przynależności do jednej rodziny jaką jest Kościół. 

Myślę, że dużym plusem były Msze św. całkiem inaczej przeze mnie odbierane (duże znaczenie ma mimo wszystko muzyka). Ja poza tym pierwszy raz byłam w Częstochowie i pierwszy raz na Jasnej Górze. Gdy tam doszłam, to oczywiście oprócz dumy z siebie, odczuwałam głęboką wdzięczność, że Matka Boska dała mi możliwość przywędrowania właśnie na Jasną Górę. Chyba określenie, że Pielgrzymka działa jak «narkotyk» jest w sam raz. Ja bynajmniej się już uzależniłam i mam zamiar i w tym roku w niej uczestniczyć." 

 

 

2.Pielgrzymka symbolem wytrwałości 

"Pielgrzymka,kiedy szłam po raz pierwszy, była dla mnie symbolem wytrwałości. Chciałam pójśćdo Częstochowy, by udowodnić sobie i innym, że dojdę. Niestety już w drugim dniupielgrzymki zrobiło mi się słabo, a nogi miałam całe w bąblach. Nie czułam sięmocno fizycznie, z drugiej strony bardzo chciałam iść dalej. Zacisnęłam zęby iposzłam. 

Na każdejpielgrzymce czuję się cudownie. Panuje tam całkiem inna atmosfera niż w środowisku,w jakim żyję na co dzień. Każdego dnia patrzę na młodzież, która stacza siępowoli gdzieś, gdzie panują nałogi takie jak: pijaństwo, papierosy, narkotyki.Koledzy z klasy drwią sobie z księdza, wyśmiewają przykazania, cyniczniepodchodzą do spraw wiary. 

Na pielgrzymcejest całkiem inaczej. Pielgrzymi, to ludzie otwarci na Boga. Idąc, choć męcząsię, uwielbiają Boga. To zrozumiałam, że dla Boga można i tańczyć i śpiewać iklaskać w dłonie. Dla Niego można się bawić. Właśnie ta spontaniczna radość - takmyślę - przyciąga przede wszystkim młodzież, która tak naprawdę nie czuje siędobrze w tradycyjnym sposobie modlitwy... 

Czas pielgrzymkijest dla mnie czasem odnowy. W tym roku pójdę po raz czwarty... Nie wiem, czydobrze się wyrażę, ale to jest jak "narkotyk". 

Poprzezpielgrzymkę można uwierzyć w swoje możliwości. Ale ważne też jest by Brat iSiostra byli obok. Najważniejsza jest właśnie wspólnota." 


3. Czekam na kolejną pielgrzymkę 

"Całe wakacje są dla mnie właściwie oczekiwaniem na tę niepowtarzalną chwilę spędzoną z Maryją... Wszystkim znajomym rozpowiadam, iż kto decyduje się na ten pierwszyraz, już przez kolejne lata nie rezygnuje. Tak też było w moim przypadku. Na pielgrzymce poznałem wspaniałych ludzi, zupełnie bezinteresownie dzielących się swoją dobrocią. Wszyscy są dla siebie prawdziwymi braćmi i siostrami, nie tak jak to jest w naszej rzeczywistości. 

Pielgrzymka naJ asną Górę wytwarza wśród grupy niepowtarzalną atmosferę, którą pamięta się zawsze i dlatego na pielgrzymkę wybieram się w tym roku po raz czwarty." 


4. Dlaczego idę na pielgrzymkę? 

"Myślę, że na to pytanie nie można udzielić jednej odpowiedzi... Nawet wtedy, gdy szedłem pierwszy raz, traktowałem to w dwojaki sposób. Pierwszy to aspekt religijny: miałem pewną intencję, którą chciałem ofiarować w Częstochowie. Drugi... to aspekt koleżeński: szedłem wtedy z moim najlepszym kolegą... Traktowałem pielgrzymkę jako dobrą wycieczkę. 

Moja świadomośćw ciągu tych jedenastu lat pielgrzymowania zmieniała się w każdym roku, gdyż każda pielgrzymka jest jedyna i niepowtarzalna. Teraz myślę, że chcę pielgrzymować dlatego, że jest to czas refleksji nad swoim życiem, czas modlitwy, czas, który pragnę wykorzystać, aby stać się lepszym, ale jednocześnie jest to czas w którym chcę spotkać moich przyjaciół, znajomych,aby poznać nowych ludzi. 

Życie codzienne niesie ze sobą wiele stresów, obowiązków, pracy, nauki, natomiast czas pielgrzymki daje trochę spokoju od wszystkich tych trosk, ale także, jeżeli człowiek umie wykorzystać, daje dużo radości i wesołości ducha. 

Pielgrzymowanie nauczyło mnie wiele rzeczy..." 


5. Dlaczego chodzę na pielgrzymkę? 

"Pamiętam,jak to było na początku po skończonej szkole średniej i zdaniu egzaminów nastudia, przyszedł okres wakacji. «Ty! Nie przeszlibyśmy się na pielgrzymkę doCzęstochowy?» - zapytał jeden z kolegów. «Coś ty zwariował, chcesz się cały dzień modlić?» - odpowiedzieliśmy z drugim kolegą, który akurat był też u mnie. «Może nie będzie tak źle» - odparł. I tak uzgodniliśmy, że pójdziemy. 

Wyruszyliśmywraz z całą grupą Rabczańską na V Pielgrzymkę Góralską do Częstochowy. Pamiętam, że już do Jordanowa śpiewaliśmy pierwszą nauczoną pieśń pielgrzymkową, a głosy mieliśmy mocne, tak, że wzbudzaliśmy ogólne zainteresowanie. Bardzo podobał się nam ksiądz przewodnik oraz jego kolega, z którym nieustannie wiódł dyskusje filozoficzne. Przyzwyczailiśmy się do układu dnia w pielgrzymce. Poznaliśmy wielu braci i sióstr oraz porządkowych, którzy nieustannie musieli nas upominać. Wykładanie prawd wiary, różaniec w drodze, godzinki śpiewane na rozpoczęcie każdego dnia, pieśni pielgrzymkowe. Jakże to wszystko różniło się od nudnych lekcji religii w szkole i schematycznego odprawiania Mszy św. w kościele. Wróciliśmy do domów bardzo zmęczeni, a jednak radośni, bo zrozumieliśmy, że uczestniczyliśmy w czymś wspaniałym. Poznany ksiądz przewodnik, bracia i siostry z grupy zawiązali wspaniałą pielgrzymkową wspólnotę. Nasze ówczesne spotkania jakże niemile widziane przez milicję i SB odkrywały prawdę o Katyniu, systemie komunistycznym, przodującej roli PZPR. Stan wojenny nie kojarzył mi się już z wolnym w szkole i utrudnieniami w podróżowaniu. Zrozumiałem, że to był zamach na zaczątki demokracji w naszym kraju. Jak żałowałem, że gdy w naszej szkole nakazano zdjąć krzyże, przestać się modlić, nie włączyłem się do grupy uczniów, którzy stanowczo się temu przeciwstawili... Postanowiłem, że muszę się zmienić. Swoim życiem i przykładem muszę dawać świadectwo wiary. 

Włączyłem się do przygotowań do następnych pielgrzymek do Częstochowy. Już nie dla rozrywki, w pełni świadomie - po co idziemy... Wyruszaliśmy na kolejne pielgrzymki do Częstochowy. Wszystkie były wspaniałe, jedna różniła się od drugiej, każda była inna... 

Dlaczego w nich dalej uczestniczyłem? Żyłem w ubogiej rodzinie. Ojciec nałogowy alkoholik, mama ciężko pracująca na utrzymanie pięciorga rodzeństwa. Intencje składane w czasie różańca św. sprawiły, że życie naszej rodziny się poprawiło. Rodzeństwo: dwóch braci i siostra pozakładali własne, wspaniałe rodziny, mają własne domy, które wspólnie budowaliśmy. Ojciec, tata alkoholik, który potrafił miesiąc pić wódkę,sprzedać wszystko co znajdowało się w domu, pić w takie dni jak Wigilia, czy Boże Ciało zrozumiał, że mimo wszystko my go kochaliśmy. Postanowił się poprawić. Jakże ciężko było zwracać się do niego «tato», jakże ciężko było powstrzymać się od podniesienia ręki, gdyby nie wspaniały wpływ ducha pielgrzymki, pewnie bym nie potrafił. Żyjemy szczęśliwi, nie trapimy się co będzie jutro, omijają nas choroby i wypadki. Czy trzeba czegoś więcej? 

W pracy swoim przykładem starałem się «dawać świadectwo wiary». Nie kradłem, sumiennie wykonywałem przydzielony mi obowiązek. Po reaktywowaniu w r. 1989 "Solidarności" włączyłem się do odbudowy tego wspaniałego związku. Zawsze uczestniczyłem oraz występowałem w obronie praw pracowników... Moje zalety szybko zostały dostrzeżone przez zwierzchników. Kolejne awanse sprawiły, że z młodego technika elektryka, który właściwie nie wiedział co z sobą zrobić po szkole średniej w bardzo młodym wieku, zajmuję kierownicze stanowisko. Nigdy nie zapominam, dlaczego właśnie mnie się udało, co sprawiło, że to ja a nie kto inny. I dlatego póki starczy sił będę aktywnie uczestniczył w życiu religijnym naszej wspólnoty parafialnej, pielgrzymkowej, a swoim życiem i postępowaniem dawał świadectwo wiary. 

Poznani bracia,siostry tworzą wspaniałą rodzinę pielgrzymkową. Z młodych chłopców i dziewczyn powyrastali lekarze, nauczycielki, stolarze... Gdy jesteś w potrzebie zawsze możesz na nich liczyć, nigdy nie powiedzą «nie», zawsze doradzą, pomogą, a jedyną zapłatą jest «Bóg zapłać» lub «pamiętasz jak było wspaniale, gdy szliśmydo Częstochowy?» 

Te sierpniowe dni, gdy wraz z Pielgrzymką Góralską idziemy do Częstochowy, owocują przez całyrok, gdy ciężko jest wytrwać, gdy upadam, gdy pragnę, aby coś w moim życiu się zmieniło, wtedy wiem, że w sierpniu będę mógł porozmawiać, przeprosić, modlić się w moich intencjach i intencjach innych. Jak «naładowany akumulator» bez obaw i lęku wkraczam w nowy rok, który dla mnie zaczyna się 24 sierpnia (dzień zakończenia pielgrzymki). Już nie nudna wydaje mi się Msza św., nie staroświeckie wydają mi się prawdy wiary. A życie znalazło sens, którego takbardzo potrzebowałem." 

 




V. PoezjaPielgrzymkowa 




"MATKO" 

Mario! Matko! Jestem tu z Tobą, razem
Jestem tu przed Cudownym Twym Obrazem,
Przynoszę Ci mój skromny pielgrzymi trud,
Siedmiodniowy marsz, spoczynek i ból nóg. 

 

Ciężki marsz czasem w deszczu, słońcu, żarze,
Przynoszę Tobie Maryjo - Matko w darze.
Czuję radość, do mych oczu płyną łzy,
Co to znaczy, to najlepiej widzisz Ty. 

 

W sercu mam smutek, ogromny ciężki żal,
Że nie raz bez Ciebie przeżywałam świat.
Że nie słuchałam głosu Syna Twego,
Że mimo oczu, nie widziałam JEGO. 

 

Na miłość Jego byłam obojętna
Miłością rzeczy świata tego zajęta.
Że czasem odwracałam się od Ciebie.
Mimo woli wierzyłam tylko w siebie. 

 

Dzisiaj upadam u Twych stóp i błagam,
A w darze moją osobę Ci składam.
Posłuż się mną Matko do każdej sprawy.
Daj krzyż na barki, bo pragnę ofiary. 

 

Dzisiaj oddaję się Tobie w całości,
By myśli nie szły drogą wyobraźni,
By oczy zwrócone ku Tobie były,
By uszy słów Twego Syna słuchały. 

 

Zabierz mi usta, by chwaliły Ciebie
I mówiły całą prawdę o Tobie.
Zabierz wolę, bym nie pragnęła więcej.
Serce zabierz, by kochało goręcej. 

 

I ręce, by nie grzeszyły lenistwem,
Nogi zabierz, by gardziły bogactwem,
Nie szukały świata tego
I by ręce nie krzywdziły bliźniego. 

 

Królowo! Przyjmij boleść serca mego
I racz uczynić podobnym do Syna Swego.
Prowadź mnie Matuchno przez drogę życia,
Bym nigdy nie schodziła na bezdroża! 

 

Maryjo! Matko! Bądź mi jutrzenka jasną,
Niech łaski serca Twego nie gasną,
Niech nadzieja na niebie życia wschodzi
I spraw, niechaj mnie nigdy nie zawiedzie. 

 

Królowo! Matko! Bądź mi słonkiem jasnym
I serca drogowskazem jednoznacznym.
Niech nadzieja na niebie życia wschodzi
I spraw, niech mnie nigdy nie zawiedzie. 

 

Królowo! Matko! Bądź mi słonkiem jasnym
I serca drogowskazem jednoznacznym.
Gdy na niebie życia zjawia się chmura
Świeć mi jak zorza i jak Jasna Góra. 

 

Świeć mi jasno jak wieża jasnogórska
I jak jutrzenka co na niebie błyska
I wskazuje cel, co się na dnie serca tli,
By go nie zasłoniły niedobre dni. 

 

Bądź mi Matką, wzorem i lilią białą,
Bądź serca siłą i nadzieją całą.
Niechaj mnie czarne grzechy nie przygniotą
I niechaj mnie złe przygody ominą. 

 

Bądź Opiekunką całej mej rodzinie,
Nadto parafii i całej Ojczyźnie.
Niech pod Twym skrzydłem Matczynnej opieki
Wzrasta w cnotach i nie zginie na wieki. 

 

Cóż Ci Matko Kochana dam w nagrodę,
Wiesz Matko, że nie mogę Ci dać wiele:
Serce słabe, ale szczere Ci daję
I codzienny dziesiątek ofiaruję. 

 

Dziękuję Ci za to, że jestem, że żyję,
Mam serce, które Tobie dziś oddaję
I wszystko czym jestem i co posiadam
U nóg Twych Przenajświętszych składam. 

 

A teraz Matko, choć się żegnam z Tobą,
Serca swojego nie zabieram z sobą,
Lecz pozostawiam u Twych Matczynych stóp,
Bo pragnę za rok wrócić do Ciebie znów! 

(M. Bednarz, Czerwienne 30.08.1982 r.) 





DO JEJ STÓP 

Podążała doMaryi
Pielgrzymka Górali
Bożej i ludzi Matki
Szły z Podhala dziatki
By cześć oddać Jej
I Jezusa w Niej
Wielbić pieśnią i modlitwą
I pielgrzymią męką swą
By Jej oddać troski swe
I swe serce ofiarować też 

By u jej stóp
I Jasnej Góry wrót
Matce Najświętszej się oddać
Niewolnikiem miłości się stać
By służyć ludziom jak Ona
Matka nasza i Matka Kościoła
By serce Jej swoje ofiarować
I za łaski szczerze podziękować
By podążyć z dziękczynieniem -
Każdy wierny synem jej. 

Przyjmij Matko ten pielgrzymi trud
Pozwól przyjść tu za rok znów,
Przyjmij to korne śpiewanie
I to bezgraniczne zaufanie
Usłysz serca ukryte wołanie
Usłysz modlitwy i błaganie:
- za Kościół święty
- i kraj stroskany
- za Ojca świętego
- i za mnie samego. 

(M. Bednarz,Czerwienne, 12.10.1982 r.) 

 



DO MATKI BOŻEJ 

Jeszcze nigdy, Matko Cudowna,
aż tak bardzo Cię nie kochałam.
Czy wstydziłam się tej miłości,
nie ufałam Ci, czy się bałam? 

Teraz wiem już na pewno, Maryjo,
że Cię kocham jak nigdy nikogo,
bo Tyś się objawiła w Obrazie,
w Jasnogórskim Obrazie, Ikono! 

Choć już nie raz z pielgrzymką tam byłam,
w Twej Stolicy - na Jasnej Górze,
choć w ofierze niosłam osty win mych,
fiołki próśb i obietnic swych róże. 

Chociaż zawsze patrzyłam naCiebie,
która Jesteś nam Polską Królową,
Jednak nigdy nie byłam tak pewna,
zawsze przecież wątpiłam na nowo. 

Ale teraz Maryjo Najmilsza,
kiedym doszła do Ciebie wśród trudów,
teraz kocham i wierzę bez granic
w dziwną moc Twoich świętych cudów. 

Szłam do Ciebie dni wiele wytrwale,
by Cię ujrzeć Pani Kochana,
by uśmiechnąć się przez łzy do Ciebie
i z oddaniem paść przed Tobą na kolana. 

Matko! Przed Twym Obrazem Cudownym
łzy mi się wielkim potokiem lały.
Zrozumiałam, żeś Tyś jest Maryjo
mą radością i mym światem całym. 

Twój cudowny obraz, Maryjo,
dał mi moc i wiarę bez granic,
pomógł wiele zrozumieć i pojąć,
że Bóg tylko na świecie - więcej nic! 

Teraz kochać Cię będę i wielbić
po dni moich ostatniej minuty.
Jak oddany Ci sługa Maryjo,
jak niewolnik w modlitwy zakuty. 

Ty Wiesz, Matko, co w sercu mym kwitnie,
Ty znasz moje myśli i czyny.
Ja do Ciebie biegnę z radością,
i ze wstydem wyznaję swe winy. 

Przecież Wiesz, że kocham CięPanno,
że opuścić Cię nigdy nie zdołam.
Dziś o dobroć, o miłość dla ludzi
i o wiarę dla siebie chcę wołać. 

Daj mi Matko wiarę i siły,
bym Cię nigdy opuścić nie mogłam,
bym kochała Cię życie swe całe
i bym grzechy nareszcie swe zmogła! 

Pomóż, Maryjo, w każdej godzinie,
ręką Swoją błogosław codziennie,
bądź nadzieją, odwagą, miłością.
O to błagam i proszę niezmiennie! 

Przed Cudownym Obrazem Twym,Maryjo
zrozumiałam, żeś Ty jest mi Panią,
i oddałam się Tobie w opiekę,
wierzę ciągle i liczę na nią 

Obiecuję, że nigdy Cię Matko,
nie opuszczę i nigdy nie zdradzę.
A z szatanem, który mnie kusi
to na pewno sobie poradzę. 

Błogosław mi, Panno Święta,
prowadź, pilnuj i zawsze wspieraj.
Moją radość bierz sobie w ofierze,
a łzy smutku mi Matko ocieraj. 

Broń mnie Matko, od zła, odzepsucia.
Nie daj Maryjo, Kochana, Jedyna,
abym kiedy się mogła odsunąć
od Twojego najmilszego Syna! 

Prowadź zawsze drogą Swą, Pani.
Bądź opiekunką mą i pomocą.
Bądź mi zimną wodą w upale
i latarnią ciemną nocą! 

Kocham Ciebie, Matko Niebieska,
Królowo Ziemi i Nieba,
gdy Ty jesteś przy mnie codziennie,
już mi więcej nic nie potrzeba. 

Pragnę kochać Cię dla Jezusa
Matko nasza, Królowo i Pani,
Ty nam zawsze błogosław i prowadź,
Ty się zawsze wstawiaj za nami !!! 

(Danuta Giełczyńska, Nowy Targ,17-18.08.1982 r.) 

Kreator stron internetowych - przetestuj