Wierch duchów

Mieczysław Łacek


Ponad 30-20 tysięcy lat temu na Bachledówce rosła roślinność tundrowa, niska z ostrą kosodrzewiną, wśród której przemykał się jaskiniowy tygrys z dużymi szablami kłów. Niżej, po Dolinie Dunajca przechadzały się mamuty, bawoły, nosorożce. Z naszych potoków piły wodę renifery[1]

        W epoce kamiennej człowiek przekraczał Karpaty i Tatry. Na Podhalu odkryto z tego okresu parę stanowisk archeologicznych. Pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku, odkryto osadnictwo z tego okresu w Sromowcach Wyżnych i Kątach na wysokim brzegu, przy zakolu Dunajca, gdzie były złoża radiolarytu (twarde, zielono-czerwone skały). Znaleziono wiele narzędzi z nich zrobionych: grociki, strzały, inne narzędzia. Podobnie na Spiszu we Frydmanie i nad Łapszanką. Na Orawie w okolicach Jabłonki (Wertelowski Dział), Lipnicy Małej znajdują się ślady osad z paleolitu (starsza epoka kamienna). W okolicach Konikówki, Podczerwonego i Działu znajdują się ślady człowieka z ok. 12-11 tys. p.n.e. Zaś w miejscu obecnie utworzonego Jeziora Czorsztyńskiego, znaleziono obozowiska pasterskie znarzędziami z krzemienia i radiolarytu z ok.1800 lat p.n.e. Przy budowie zapory koło zamku w Niedzicy odnaleziono kompletny szkielet mamuta[2]

        W przełomie Białki w odkopanej jaskini na Obłazowej odkryto ślady człowieka neandertalskiego i jego kciuk sprzed 50 tys. lat  (ostatnia epoka lodowcowa). Po tym okresie, gdy klimat się przejściowo ocieplił, ok. 40-36 tys. lat p.n.e., jaskinie zamieszkiwały rożne grupy osadników. Ok. 20 tys. lat p.n.e. mieszkali turównież górnicy. Z pienińskich skał wydobywano wspomniany już wcześniej radiolaryt. Wykonywano również narzędzia z kości renifera. Znaleziono m.in. dwarogowe kliny, bumerang[3]

 

Gdyby dokonywano odkryć archeologicznych na Bachledówce, być może i tu znaleziono by jakieś ślady człowieka neandertalskiego. Ale napewno była to góra duchów. Józef Tylka z Czerwiennego, zwany „Filipem” mówił,że „to był kiedyś duchów wierch”. Gdy sam Józef Filip wracał z Dunajca, gdzie się najął do koszenia trawy, idąc po ciemku przez Bachledówkę, wszedł na jakiegoś dziwnego chłopa w starodawnych ciuchach. Jeszcze inny chłop znalazł na Bachledówce cielę, wziął je na plecy, by sprzedać  Żydowi i  mieć na wódkę. Gdy zaniósł cielę na miejsce i zrzucił je z ramion, cielę przemówiło ludzkim głosem: „gdzieś mnie znalazł, tam mnie odnieść”. I odniósł je na to samo miejsce. Na Bachledówce działał też duch Mamił, który mamił ludzi, „a jak pomamił, to człowiek chodził i chodził i nie wiedział gdzie jest”[4].  Wiele osób tego doświadczyło. Paulin z Czerwiennego O. Stanisław Jarosz opowiada, co potwierdza jego rodzina, że parę razy takgo mamiło. Raz wracał zimą na nartach z Bachledówki. Chciał zjechać do domu do Czerwiennego. Niby zjechał dobrze, przyglądał się domom, ale wydały mu się one jakieś dziwne, jakoś inaczej usytuowane niż w Czerwiennem. Zdziwiony zapytał kogoś, gdzie jest. Okazało się,że jest w przysiółku Czerwiennego w Brzuchocach, który znajduje się blisko Ratułowa. Staszek zatoczył więc wokół góry Bachledówki duże koło. Innym razem,idąc na Roraty (według relacji O. Stanisława z tatą, według jego mamy szedł z mamą) na Bachledówkę, zamiast dojść do kościoła, doszli do Skóblów, którzymieszkali na Bachledówce od strony Ratułowa. Dopiero sygnaturka kościoła  5 minut przed 6.00 rano, pomogła im  zorientować się, gdzie są. Oczywiście spóźnili się znacznie na Roraty[5]


        Niejaki Bronisław Gustawicz w XIX wieku pisał o góralach, że wierzą w dobre i złe duchy, które włóczą się po ziemi podhalańskiej. W noc przed Wszystkimi Świętymi wszystkie dusze wychodzą z grobów. Pewien góral w Poroninie widział, jak z bramy cmentarnej wychodzi pochód postaci w białych szatach zmierzający wprost do kościoła. A w Białym Dunajcu modląca się w kościele góralka widziała, jak postacie w białych szatach wychodziły od ołtarzai zmierzały ku wyjściu z kościoła. Kiedy chciała je dotknąć, poczuła tylko zimny chłód.  W tym czasie potępieni pod postaciami zwierząt rozchodzą się po lasach, urwiskach, po mostach, starych młynach i zaczepiają ludzi. W koty lub psy zmieniają się ludzie przebiegli i podstępni. W konie i w cielęta  chytrzy i pazerni na pieniądze. Pod postaciami zwierząt lub ludzi jako upiory ukrywają się duchy nieczyste i domagają się czegoś od żywych. Zmarli bez bierzmowania stają się strzygami, które chodzą z głupim uśmiechem na twarzy i wytrzeszczonymi oczami. Inne postacie to topielce. Wychodzą z wody, ale nie szkodzą człowiekowi. Jednego takiego topielca, który lubił się wygrzewać nałące, obił  w Pieninach pewien góral - właściciel łąki. Topielec przeniósł się w inne okolice[6]

 

        Na Bachledówce można było też spotkać „pograniczników”, czyli dusze osób, które popełniły samobójstwo, najczęściej przez powieszeniesię. Nie można było ich chować na cmentarzach, na miejscach poświęconych, więc chowano je na granicach pomiędzy polami gospodarzy, czy na granicach między wsiami[7]



[1] Por. K. Strauchmann, Tajemnice skalnej ziemi, Pruszków 2001,s. 8.

[2] Por. tamże, s. 8-9.

[3] Por. tamże, s. 9-10.

[4] Por. tamże, s. 117-118.

[5] Na podstawie rozmowy O.Mieczysława Łacka z O. Stanisławem Jaroszem i jego rodzicami.

[6] Por. K. Strauchmann, Tajemnice skalnej ziemi, Pruszków2001,  s. 116-117.

[7] Na podstawie rozmowy O.Mieczysława Łacka z O. Stanisławem Jaroszem.

Kreator stron internetowych - przetestuj